Pies rozpaczliwie szczekał na ciężarną kobietę… Ale zanim policja zorientowała się, co się dzieje, było już za późno… 😲😲😲 W zatłoczonym terminalu lotniska, gdzie kręcili się ludzie, bagaże trzeszczały, a system nagłaśniający grał nieubłaganie, nagle Rex, wierny owczarek niemiecki, zaczął dziko szczekać.

ROZRYWKA

Zatłoczona hala odlotów Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Franza Josefa Straussa wypełniona była zwykłym gwarem i zamieszaniem: w powietrzu unosił się monotonny skrzyp kółek bagażowych, niezrozumiałe słowa spikera i nerwowe podniecenie pasażerów.

Jednakże to zwykłe brzęczenie zostało przerwane nagłym, chrapliwym, groźnym szczekaniem. Rex, doświadczony siedmioletni owczarek niemiecki, który leżał spokojnie obok swojego towarzysza, ochroniarza, zerwał się niczym szalejąca burza i rzucił się naprzód.

“Rex!” Rex, przestań! – Maksym, trzydziestoletni ochroniarz w obcisłym mundurze, który pracował z psem od lat, zawołał go.

Pies jednak zdawał się nie słyszeć. Jego droga zaprowadziła go prosto do młodej kobiety siedzącej na ławce, która jedną rękę oparła na brzuchu, a drugą próbowała się ogrzać pod cienkim płaszczem. Jego twarz była blada, a w oczach odbijał się strach. Kobieta była… w ciąży.

„Proszę zabrać stąd tego psa!” krzyknął. “Co robisz?” Dlaczego… dlaczego na mnie szczekasz?

Rex nie rozszerzył się. Stał przed nią w napiętej pozycji, warczał, a czasami nawet podskakiwał, jakby chciał zaatakować lub kogoś ostrzec. Ludzie wokół nich zamarli. Niektórzy wyjęli telefony, inni się odsunęli.

„Zadzwońcie po opiekuna zoo!” „ – dało się usłyszeć głos nadgorliwego pasażera.

Ale Maxim stał tam, ściskając smycz Rexa spoconymi dłońmi. Pies nigdy wcześniej tak nie reagował.

„To nie jest w porządku” – mruknął do siebie. „Rex nigdy się nie myli.”

Podszedł do kobiety, która drżała jak liść osiki.

„Pani, proszę wstać” – powiedział stanowczo, ale uprzejmie. „Będziesz musiał przejść przez krótką kontrolę bezpieczeństwa z nami. „Nic poważnego, po prostu… protokół.

– Ale ja… ja jadę do domu, do Szegedu! Spójrz na mój bilet! Kobieta zaprotestowała. – Nazywam się Veronika Kiss, jestem w ósmym miesiącu ciąży! Nic nie zrobiłem!

– Rozumiem, Véronique. Nie martw się. „Musimy się tylko upewnić” – odpowiedział Maxim, gdy inny strażnik już dzwonił do pokoju ochrony.

Rex nadal warczał, nie tylko na kobietę, ale również na jedną z walizek stojących obok niego. Maxim spojrzał na torbę, potem na Veronicę.

„Czy to twoja przesyłka?” »

„Tak…” kobieta zgodziła się niepewnie. „Mam tam tylko kilka ubrań i moje arkusze egzaminacyjne. »

„Okej” – powiedział Maxim, gestem dając koledze znak, żeby zaprowadził ich do pokoju badawczego.

Pomieszczenie było zimne i sterylne, a wszystkie przedmioty wykonane były z kruchego metalu. Weronika siedziała na skraju krzesła, z rękami nadal na brzuchu.

„Powiedz mi, dlaczego ten pies tak się zachowuje?” „ – zapytał. „Ja… ja naprawdę nic nie zrobiłem. »

„To nie ja mam decydować, proszę pani. „Ale pies jest wyszkolony. Materiały wybuchowe, narkotyki, substancje niebezpieczne… – odpowiedział Maksym, podczas gdy jego koledzy już przeszukiwali torbę. Nic nie znaleziono.

Jednak Rex nie odpoczywał. Drapał w drzwi, jęczał i drapał podłogę, jakby coś trzymało go w środku.

„Coś tu jest nie tak” – szepnął Maksym do jednej ze swoich towarzyszek, Eszter.

– Zgadzam się. To jest zbyt dziwne.

Weronika nagle się pochyliła.

„Mój żołądek… coś… jest nie tak!” „ – wyszeptał boleśnie. „Dziecko… O mój Boże, to boli!” »

Maksym natychmiast wezwał przez radio personel medyczny. Kiedy dotarli na miejsce, Weronika już leżała na ziemi, a jej twarz była mokra od potu.

„Odejdź z drogi!” krzyknął ratownik medyczny, klękając obok niej i dotykając jej brzucha.

Rex szczekał w tym momencie tak głośno i zaciekle, jak nigdy wcześniej. Jego twarz warczała, był szalony.

Spojrzenie lekarza pociemniało. Powoli zabrał rękę z brzucha Weroniki.

„To… to nie jest poród” – powiedziała, blada na twarzy. „To jest… coś zupełnie innego…”

„Co to znaczy nie rodzić?” – zapytała Eszter w szoku, podczas gdy Weronika złapała oddech.

Lekarz szybko dał znak swojemu asystentowi.

– Zabierz ze sobą mobilny ultrasonograf! NATYCHMIAST!

Maxim dosłownie poczuł, jak krew zamarza mu w żyłach. Szał Rexa, coraz bardziej rozpaczliwa mimika Veroniki, a teraz ta reakcja lekarska… Stawało się coraz bardziej jasne: coś jest poważnie nie tak.

Weronika pokręciła głową ze łzami w oczach.

„Proszę… Nie wiem… Myślałam, że dziecko się rusza, ale… to takie dziwne”. „Czasami czuję, że… coś mnie w środku naciska…

Asystent pobiegł z USG i lekarz natychmiast włączył aparat. Na małym ekranie zaczęły migotać czarne i białe plamy, a głowica ultrasonograficzna zacieśniła się na brzuchu Weroniki.

Rex nagle zamilkł. Po prostu stał tam, wpatrując się ciemnymi oczami, z uszami nastawionymi do przodu. W pokoju zrobiło się tak cicho, że nawet brzęczenie świetlówek wydawało się głośne.

Twarz lekarza stała się jeszcze bardziej blada.

„To… to nie jest płód” – wyszeptał.

“Tutaj jest?” – Maksym wystąpił naprzód.

„W jamie brzusznej znajduje się ciało obce. „Coś, co zostało wszczepione. Obiekt. Myślę o… urządzeniu sterowanym zdalnie.

W jednej chwili w pokoju wybuchła eksplozja.

– Natychmiast wezwij straż pożarną! – krzyknął Maksym. „Wszyscy opuśćcie budynek!” » Ewakuacja! Całkowita czujność!

Rex znowu szczekał, ale nie z paniki, lecz ostrzegawczo.

Twarz Weroniki się skrzywiła.

„Nie… nie wiedziałem… przysięgam!” – szlochał. – Powiedzieli, że to tylko interwencja medyczna mająca na celu ochronę dziecka, ustabilizowanie ciąży… Powiedzieli, że to specjalne zabezpieczenie… Nie wiedziałam, co to jest!

„Kto to powiedział?” „- zapytała Eszter z błyszczącym spojrzeniem. „Z kim rozmawiałaś?” „Gdzie to się stało?

– W prywatnej klinice w Óbudzie… nie było tanio… ale mówili, że wszystko jest sterylne, wszystko jest profesjonalne… – głos mu drżał.

„Jak nazywa się ten lekarz?” „- zapytał Maksym.

– Pewien „Dr Faragó”… Nie znam jego imienia, to wszystko, co było na tablicy… mężczyzna z czarnymi oczami i łysą głową… był bardzo przekonujący.

Strażacy już przybyli na miejsce i z pomocą lekarzy ostrożnie umieścili Veronicę na noszach. Tymczasem ewakuacja budynku była już mocno zaawansowana i tymczasowa sala operacyjna została szybko przygotowana z tyłu lotniska.

Rex nie odstępował jej na krok. Było tak, jakby czuł, że nie jest wrogiem. On także jest ofiarą.

Dwie godziny później…

Maxim siedział w jednym z biur lotniska, z twarzą ukrytą w dłoniach. Przed nim stała filiżanka zimnej kawy, a obok niej leżał w ciszy Rex, teraz spokojny, ale czujny.

Drzwi się otworzyły i weszła Estera.

„Mamy wyniki” – powiedział cicho.

„Zainstalowano miniaturowe urządzenie wybuchowe”. Zdalne. Plastikowa osłona została zaprojektowana w taki sposób, że nie jest widoczna podczas badania USG. Weronikę prawdopodobnie wykorzystano by jak piekło… razem z dzieckiem.

Maksym zacisnął pięść.

„I on naprawdę nie wiedział?” »

„Całkowicie ofiara. „Cała klinika działała pod pseudonimami, ale teraz jesteśmy w sieci. Interweniowały także służby specjalne. To nie jest sprawa lokalna. Międzynarodowy.

„Czy z kobietą wszystko w porządku?” »

– Tak. Zabieg się powiódł, urządzenie usunięto i… swoją drogą, ona rzeczywiście była w ciąży. Z dwumiesięcznymi bliźniakami. Dzieci też żyją.

Maksym uśmiechnął się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Rex nastawił uszy i ziewnął.

„Byłeś kluczem, kolego” – powiedział, głaszcząc psa po głowie. „Uratowałeś trzy życia. „I może setki innych.

Estera westchnęła.

„Wiesz, co jest najbardziej szokujące? »

– Weronika powiedziała mi… że nie zgłosiła się do kliniki. Organizacja pomocowa przedstawiła się jako świadcząca usługi kobietom w ciąży, które mają trudności z utrzymaniem ciąży. Bezpłatne badanie, pakiet medyczny… i on im uwierzył.

Maksym ponuro skinął głową.

– Łowili ryby. A on był przynętą.

Ogłoszenie

Następnego ranka – Centrum Bezpieczeństwa, Budapeszt

Weronika siedziała w pokoju przesłuchań, ubrana w szpitalny fartuch. Jego oczy były ciemne, lecz spojrzenie wyraźne. Obok niego siedziała Eszter, która, nieco odstępując od protokołu, nie była obecna jako przesłuchująca, lecz jako osoba.

„Nie wiem, komu mam wierzyć” – szepnęła Weronika. „Byłem pewien, że mieli dobre intencje. „Wszystko było tak przekonujące… byli tak profesjonalni, mili, troskliwi.

„Za organizacją terrorystyczną często stoją ludzie, którzy doskonale się maskują” – powiedziała Eszter. „Oni nie zbierają ofiar z ulicy. „Oni budują pułapkę.

Drzwi się otworzyły i wszedł Maxim z Rexem u boku. Pies natychmiast podszedł do Veroniki i delikatnie przycisnął swój nos do jej dłoni.

„Wszystko jest już w porządku” – powiedział cicho Maxim.

Weronika uśmiechnęła się i pogłaskała Rexa po głowie.

„Mogę ci podziękować za to, że wciąż żyjesz. „I moim bliźniakom również.

„Nazwa organizacji brzmi: Druga Szansa” – kontynuuje Maxim. „To było na górze strony. „W rzeczywistości nie ma za tym żadnych cywilnych podstaw. Międzynarodowa grupa przeprowadziła „badania lekarskie” w kilku krajach, a podobny przypadek odkryto na kilku lotniskach.

„Więc… nie byłem pojedynczym celem? »

„Nie” – Eszter pokręcił głową. „Niestety nie. „Ale byłeś jedynym, którego bomba nie wybuchła. A wiesz dlaczego?

Rex przykucnął cicho u stóp dziewczyny. Maksym spojrzał na niego i się uśmiechnął.

„Ponieważ był tam pies, który potrafił wyczuć nie tylko zapachy, ale i prawdę. »

Wieczór – lotnisko, po zamknięciu

Maxim szedł sam wzdłuż krawędzi toru, a za nim podążał Rex.

„Wiesz, stary wojowniku, stałeś się dziś bohaterem. „Chociaż myślę, że uratowałeś nas tysiąc razy, a my tego nie zauważyliśmy” – powiedział.

Rex merdał ogonem, ale jego gest był raczej skromny niż chełpliwy.

„Wiesz, zazwyczaj tego nie mówię, ale… kocham cię, ty szaleńcu” – dodał Maxim, klepiąc psa po boku.

Eszter podeszła z daleka, trzymając kopertę.

Rate article
Add a comment