Dwadzieścia lat temu mój mąż zostawił mnie z małym dzieckiem i wyjechał z miasta, nie płacąc alimentów. Pierwsze kilka miesięcy było szczególnie trudne. Moi rodzice wspierali mnie najlepiej jak mogli, ale rozumiałem, że tak dalej być nie może. Aby utrzymać siebie i syna, musiałam wrócić do pracy wcześniej niż planowałam. Mój syn stał się sensem mojego życia. Obecnie mieszka za granicą i prowadzi własną działalność gospodarczą. Ma rodzinę i dziecko. Niedawno mój były mąż zapukał do naszych drzwi z bardzo nietypową prośbą. Nie wiem, co robić i jak powiedzieć to mojemu synowi. Pomóżcie mi ustalić, co mam zrobić.
Po dwudziestu latach mój mąż znów stoi w moich drzwiach – człowiek, który kiedyś wywrócił moje życie do góry nogami. Jego słowa głęboko mnie zaszokowały. Spotkanie z przeszłością przyszło niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba. Poznaliśmy się na studiach i wszystko wydawało się jak w bajce. Małżeństwo było skromne, ale szczęśliwe, a pierwsze lata małżeństwa pełne były radości i nadziei. Jednak po narodzinach mojego syna wszystko się zmieniło. Kiedy dziecko nie miało nawet roku, mój mąż oświadczył, że ma już dość rodziny i mnie zostawił. Zostałam sama z małym dzieckiem i rozbitymi marzeniami. Pierwsze kilka miesięcy było szczególnie trudne. Moi rodzice wspierali mnie najlepiej jak mogli, ale rozumiałem, że tak dalej być nie może. Aby utrzymać siebie i syna, musiałam wrócić do pracy wcześniej niż planowałam. Pieniędzy nigdy nie było dość, a pomoc mojego byłego męża pozostawała niespełnioną nadzieją.
Po kilku miesiącach dowiedziałem się, że wyjechał do innego kraju i ślad po nim zaginął na zawsze. Z czasem nauczyłam się dbać o siebie. Nie miałam już złudzeń co do powrotu męża. Najważniejszym punktem odniesienia w moim życiu był mój syn, dla którego żyłem. Wyrósł na inteligentnego i odpowiedzialnego chłopca. Gdy dorastałem, stał się moim powodem do dumy i radości: otrzymał dobre wykształcenie, miał karierę i założył rodzinę. Obecnie mieszka za granicą i prowadzi własną działalność gospodarczą. Nawet z daleka mnie wspiera i upewnia się, że wszystko jest w porządku. Ale kilka miesięcy temu mój spokój został zakłócony. Mój były mąż nagle pojawił się ponownie w moim życiu, niczym cień z przeszłości. Jego słowa pozostawiły mnie bez tchu: chciał rościć sobie prawa do części mojego domu i uzasadniał swoje żądanie tym, że mamy razem dziecko.
Zastałem go przygnębionego i zmęczonego, jakby życie odcisnęło na nim swoje piętno. Być może chodziło o problemy zdrowotne lub długi, ale jedno było pewne: czegoś potrzebował i o mnie pamiętał. „Podzielmy wszystko po równo, albo będę musiał iść do sądu” – powiedział bezczelnie. Spojrzałam na niego i nie potrafiłam powiedzieć, co czułam: złość, ból czy litość. Po tym, jak zniszczył mi życie, powrócił, żeby znów wywrócić wszystko do góry nogami. Jest mi go żal jako człowieka, ale wspomnienia z przeszłości sprawiają, że wątpię, czy warto dawać mu drugą szansę. Teraz stoję przed wyborem: albo będę postępować zgodnie ze swoim sumieniem, albo będę bronić swojego prawa do pokoju, na jaki zasługuję.